CYTAT z WP
W pisemku turystycznym Destinia czytamy: „Polacy są bardzo przyjaźnie nastawieni do turystów i osób przyjeżdżających do Polski w interesach. Istnieje tam ogromna różnica pomiędzy życiem w mieście i na wsi. Mieszkańcy wsi są bardzo religijni i konserwatywni i ciągle jeszcze prowadzą bardzo tradycyjny styl życia. Kościół katolicki odgrywa ważną rolę w życiu Polaków i z tego powodu nie należy opowiadać żartów na tematy związane z religią i Kościołem. Muzyka i sztuka są ważnymi elementami kultury polskiej. Uścisk dłoni jest najbardziej popularną formą powitania. Kiedy jest się zaproszonym do prywatnego domu, trzeba poznać zasady dobrego wychowania. Można przynieść kwiaty dla gospodarzy. Doradza się strój nieformalny, ale dyskretny. Strój formalny może być potrzebny w przypadku składania oficjalnych wizyt i podczas wyjść do eleganckich restauracji.”
Na podstawie tego opisu, jawimy się jako naród gościnny, religijny, powściągliwy i przestrzegający zasad savoir-vivre. Ten ostatni fakt, jest dla Hiszpanów dość egzotyczny, bo ich zachowanie jest z pewnością na dużo większym luzie, co jednak wcale nie wypada na naszą niekorzyść. No cóż, krótko, treściwie, a na ile prawdziwie?
Paradoksy historii i współczesności
W niedzielnym wydaniu "La Vanguardia" z 12 maja tego roku, można przeczytać artykuł Placida Garcia-Planas zatytułowany „Podbój seksualny w gdańskim korytarzu”. Artykuł jest częścią cyklu pod tytułem „Siedem scenerii, które wyznaczyły historię”, poświęconego miejscom-symbolom współczesnej historii, w których obecnie nic nie ma. Sformułowanie „korytarz gdański” odwołuje się do obszaru obecnego województwa pomorskiego, określanego przez propagandę faszystowską także „polskim korytarzem”.
Autor spisał swoje wrażenia na temat miejsca, w którym, jak pisze Garcia-Planas, przed 69 laty rozpoczęła się Druga Wojna Światowa i gdzie Hitler znalazł pretekst do „wysadzenia świata”: korytarz między Wschodnimi Prusami, Gdańskiem i resztą Rzeszy, powstały na mocy Traktatu Wersalskiego z 1919 roku.
Tam, gdzie niegdyś przebiegała granica między Polską, a Wolnym Miastem Gdańskiem, autor odnajduje zakątek, w którym spotykają się geje świadczący usługi seksualne. Historyczne reminiscencje i niekryty podziw dla bohaterskich żołnierzy września i postawy ich dowódcy gen. Dąbka, reporter przeplata z opisem współczesnej scenki rodzajowej, której jest świadkiem.
Kierowca zaparkowanego nieopodal mercedesa, udaje się do sąsiadującego z autostradą lasku. Razem z młodzieńcem w oliwkowej czapce, który wychyla się zapraszająco zza krzaków, znikają na chwil kilka, poczym zrelaksowany kierowca wraca do swojego auta (notabene produkcji niemieckiej). Autor artykułu pyta, czy to możliwe, że w miejscu dawnego przejścia granicznego, gdzie rozpoczęła się najbrutalniejsza wojna współczesnej Europy, gdzie postawiono pomnik poświęcony bohaterskim obrońcom Gdyni z 1939 roku, obecnie znajduje się strefa gejowskich uciech. W następnym zdaniu sam odpowiada na to pytanie: tak, to możliwe.
Artykuł kończy słowami: „Danzig jest teraz Gdańskiem. Dawna droga Adolfa Hitlera jest dzisiaj 'korytarzem' dyskontów, pełnym ofert Lidla i McDonald'a, jest autostradą wiodącą ku innym podbojom: ku wieżom wznoszącym się do snów, które nie potrzebują materaca”.
pozdro
